Dziś kilka słów o motywacji. Tej kiepskiej, znanej z reklam telewizyjnych i z rozmów z telemarketerami. Nienawidzę jej szczerze i od serca. Błagam, nie motywuj mnie nigdy w ten sposób.
Wejdź w moje buty
Ciocie i wujkowie dobra rada, zwykle nie zdają sobie sprawy z Twojego położenia. Zapewne znają podobne sytuacje z opowieści, ale nie są Tobą. Nigdy nie będą i nie przeżyli tego co Ty.
Rzucanie tekstów typu „też kiedyś myślałem tak jak Ty, ale stało się to i to, spotkałem tego i tego, a teraz myślę całkiem inaczej. Błądzisz, ale masz mnie.”, nigdy nie wróży niczego dobrego. Co innego, jeśli ktoś spróbuje się zagłębić w naszą sytuację. Wówczas zwykle ma wytrącone wszystkie argumenty z ręki, sorry.
Coaching noworoczny
Podejście „do it, teraz”, często pojawia się w mediach przed końcem roku. Bo w końcu nowy rok, nowa ja, dieta, siłownia i rzucanie palenia. Fakt, to dobry moment na ogarnięcie się, zastanowienie nad swoim życiem i wszelkie zmiany, które osobiście bardzo lubię i gorąco je polecam. Ale motywuj się do nich sam. Nie rób tego, bo wszyscy Cię namawiają. Możesz ich posłuchać, ale każdą radę dopasuj do siebie, przemyśl ją i zastanów się, czy jest dla Ciebie naprawdę wartościowa i potrzebna.
Jestem bogiem. Uświadom to sobie, sobie!
Motywuj innych swoim przykładem, jednak nigdy nie udawaj, że wiesz dokładnie, czego potrzebują. Błagam Cię… To jakiś dramat. Tobie się udało, brawo. Opowiedz o swoim przypadku, jednak nie oczekuj, że wszystkich uda Ci się przekonać do swojego stanowiska. Może to jeszcze nie jest ich czas, może potrzebują poukładać wszystko sobie na spokojnie. Pewne jest jedno – nie są w takiej samej sytuacji tak jak Ty kiedyś, więc nie zgrywaj eksperta.
Na rynku coachingu istnieje również zjawisko pseudocoachingu, które polega na tym, że ktoś ma Cię zglebić, pokazać Ci jak jesteś ch*jowy, żeby potem wspaniałomyślnie wyciągnąć do Ciebie rękę i powiedzieć, że Cię z tego gówna wyciągnie. Może i na niektórych to działa, może komuś pomogło, nie wiem, nie znam się. Ale z autopsji jestem w stanie stwierdzić, że każdy jest inny i każda sytuacja jest inna. Dramat zaczyna się wtedy, kiedy próbujemy swoje życie lub sytuację porównać z czyjąś i stwierdzamy, że ktoś ma tak samo. Robimy to zwykle ze zmęczenia i dla świętego spokoju. Potem podejmujemy działania zaradcze, takie jak tamta osoba i lądujemy często w gorszej pozycji niż na początku.
Broń Boże, nie mam nic przeciwko coachingowi i motywacji. Jednak zauważam, zwłaszcza teraz, że niektórzy posuwają się w tym za daleko. Sam motywuj tak, żeby nie zaszkodzić innym.
I jeśli potrzebujesz kopa w tyłek, napisz do mnie. Spróbuję dobrać taki, który zamiast powalić Cię na glebę, popchnie Cię do przodu.
29 komentarzy
Oj, u mnie motywacja faktycznie jest, natomiast mam problem z tym, że cały zapał ulatuje
Czasem organizm jest od naz mądrzejszy i próbuje nas ostrzec przed bezsensownym działaniem, czasem to przemęczenie… A może po prostu nie do końca potrzebujemy danego działania? Zastanów się nad tym
nie tylko ty tak amsz niestety tez mam ten prpblem
Muszę nauczyć się ripostować niektóre wypowiedzi, bo niektórym ewidentnie warto utrzeć nosa.
Ile w tym artykule prawdy i mądrych słów. Ja się dopiero uczę tego wszystkiego i trochę tak jak do jeża do tego podchodzę Piszesz bardzo zrozumiałym językiem
Serce rośnie, kiedy czytam takie kpmentarze.:) Dziękuję i życzę powodzenia.
Czasem taki „motywacyjny kop” jest potrzebny, ale masz rację, tutaj można łatwo przesadzić i zamiast zmotywować uzyskać wręcz odwrotny efekt.
dobrze powiedziane
Dziękuję:)
Większość z motywujących mnie osób nie wie, że działa to kompletnie demotywująco…
Widocznie jeszcze nie nauczyli się jak to robić efektywnie
By u mnie nie opadła motywacja i by zbytnio nie kierować się wskazówkami wujków "dobra rada" przygotowuję sobie własną listę celów.
I bardzo dobrze, świetne podejście:)
OJ MI POPROSTU TRZEBA KOPA W CZTERY LITERY I RUSZE W TE PENDY
Więc masz ode mnie wielkiego, wirtualnego kopa
bardzo mądrze powiedziane
A dziękuję!
Od pewnego czasu olewam "dobrodziejów", którzy koniecznie chcą mnie wspierać! Żyje mi się lżej
I tak trzymaj! Pozdrawiam
To ja też potrzebuję takiego kopa!
To masz tu ode mnie takiego wielkiego, wirtualnego kopa. Podobno pomaga przy pozytywnych zmianach w życiu i wygania negatywne myśli.
Mówiąc szczerze, coaching to dla mnie w większości przypadków niezła ściema. Pewnie zdarzają się wyjątki – ale słuchając tych wszystkich internetowych "wieszczy " i "motywatorów" odnoszę wrażenie, że w 99% przypadków to jest takie pitu-pitu o niczym – i wcale nie trzeba być coachem, żeby dojść do podobnych (notabene – oczywistych) wniosków. Dużo szumu wokół siebie. Przerost formy nad treścią.
Dużo prawdy w tym co piszesz… Kiedyś, żeby uprawiać ten zawód, trzeba było mieć ukończone studia, doświadczenie i zaliczyć mnóstwo egzaminów dodatkowych. Gdyby popatrzeć na wykształcenie tych, którzy dziś się nimi mianują, miałybyśmy pewnie niezły ubaw.
motywowanie na siłę nigdy nie działa. Jak człowiek nie jest sam do czegoś gotowy to żadna presja z zewnątrz nie zadziała. A może tylko pogorszyć sprawę. PS, a jaki sposób motywowania na Ciebie działa?
Np. czytam lub słucham czyjejś historii. Odnajduję w niej fragnenty swouch przemyśleń i tego, co sama przeżyłam. Potem przypatruje się rozwiązaniom, które zastosowała dana osoba. I próbuję wcielić je w życie.
Uważam, że żadne zmiany nie przyniosą pożądanego rezultatu, jeżeli sami nie będziemy na nie gotowi i chętni.
Dokładnie!
Na każdego pasuje inna motywacja. Niektórzy uwielbiają czytać i słuchać DOBRYCH i WARTOŚCIOWYCH motywacji. Drudzy natomiast potrzebują 'kopa w dupę' żeby ruszyli na przód.
Racja.