Nie, to nie jest wpis o nienarodzonych dzieciach. Chociaż… Część istnienia tego czegoś to my sami. Druga połowa to słowa, które słyszymy z zewnątrz. Poczucie winy. Odczuwane latami może prowadzić do braku chęci do życia, chorób psychosomatycznych i depresji. Zwłaszcza jeśli w taki stan wprowadzają Cię najbliższe osoby.
Najgorsze, co kiedykolwiek usłyszysz
Poczucie winy to straszna suka, bo nie chce się odczepić, chociaż gonisz to cholerstwo na wszystkie możliwe sposoby. Nie pomaga sport, który wyzwala endorfiny. Nie pomaga rozmowa z przyjaciółmi, którzy powtarzają jak mantrę „będzie dobrze” i „dasz radę”. Masz ochotę wysyczeć przez zęby „chyba wy”. Ale tego nie zrobisz. Po tym poczucie winy tylko by się zwiększyło.
Najgorzej dla Ciebie, jeśli w Twoim otoczeniu trafisz na osobę, która lubi Cię doprowadzać do płaczu, bo wtedy odczuwa satysfakcję nie do opisania. Będąc mamą, której ciąża od samego początku była określana mianem ciąży wysokiego ryzyka, słyszałam „trzeba było dłużej czekać z rodzeniem dzieci”. Na początku ciąży, kiedy rzygałam jak kot, wmawiano mi zaburzenia odżywiania. Niestety, po prostu mój organizm nie radził sobie ze swoim odmiennym stanem. To tylko to i aż to. Ale pomęczyć mamę zawsze można, choćby po to, żeby potem móc powiedzieć „no i co, czemu płaczesz? Ty potrafisz tylko płakać”. I teraz zagadka — znajdź w tym akapicie sytuacje, które mogą doprowadzić do pogłębienia poczucia winy. Jak dla mnie jest ich co najmniej 3.
Skąd bierze się poczucie winy?
Trudno odpowiedzieć na pytanie, dlaczego dana sytuacja wywołuje w Tobie takie, czy inne odczucia. Tak samo jest z poczuciem winy. Niektórzy mają poczucie winy w związku z tym, że zapomnieli podlać rośliny. Innych nie rusza to, że prosisz, żeby przestali ciągnąć dany temat, bo dziś Twój stan nie pozwala na normalne kontynuowanie rozmowy. Poczucie winy to mega indywidualna sprawa, a jeśli pojawia się w każdym momencie, może przekształcić się w chorobę, która zdecydowanie wymaga konsultacji ze specjalistą.
Jeśli miałabym mówić najprościej o tym, skąd bierze się poczucie winy, powiedziałabym Ci, że ze wszystkiego. Mogłeś zostać wychowywany w rodzinie, gdzie poczucie winy było jedną z dróg do dominacji nad Tobą i wymuszania posłuszeństwa. Czasem ktoś zostaje kozłem ofiarnym w grupie rówieśniczej. Innym razem ktoś jest na tyle delikatny, że odbiera komunikaty z otoczenia, kierując je przeciwko sobie. Niekoniecznie w sytuacji, kiedy jest to uzasadnione.
Trudna walka o siebie
Walcząc z poczuciem winy, o wiele łatwiej poradzić sobie ze swoimi emocjami, kiedy pogadasz ze specjalistą. Nie wysyłam nikogo do psychiatry na pierwszy rzut. Moim zdaniem warto zacząć od wizyty u dobrego psychologa. Super, jeśli zdecydujesz się na psychoterapię. Swoją drogą uważam, że każdy powinien się na nią zdecydować raz w życiu, choćby po to, żeby lepiej poznać siebie i mechanizmy, które kierują naszym zachowaniem.
W pozbywaniu się permanentnego poczucia winy, kluczowe jest dowiedzenie się, skąd się ono wzięło. Jeśli już potrafisz ogarnąć jego pochodzenie, potrafisz zracjonalizować to, co odbiera Ci pewność siebie. Możesz nokautować toksyczne osobyw swoim otoczeniu, rzucając tekst „nie próbuj wpędzać mnie w poczucie winy”. Pomaga, serio. Toksyczna osoba czuje się rozbrojona w momencie, kiedy wiesz o jej zamiarach i potrafisz nazwać to, co zamierza za chwilę z Tobą zrobić.
Wylałam wiadro łez z powodów, które dziś wydają mi się śmieszne. Powoli wracam do siebie. Uważam, że każdy stan chorobowy da się pokonać lub zaleczyć na tyle, by od nowa czuć się dobrze. Z poczuciem winy ściśle wiąże się stawianie granic. Ale o tym kiedy indziej.
2 komentarze
Jak bardzo Cię rozumiem.. Sama niedawno zaczęłam pisać bloga, by właśnie trochę swojej złości przelać na tekst, wydusić z siebie pewne sprawy, by pomóc sobie w zdrowieniu. Będę tu częściej wpadać, czuję jakbym czytała swoje słowa.
Dziękuję za Twój komentarz! Tp dla mnie ważne, by na kanwie mojej trudnej sytuacji powstało coś dobrego. Pozdrawiam o trzymam za Ciebie kciuki.